poniedziałek, 20 stycznia 2014

4. You are my angel.

"Mama powiedziała mi, że każdy ma swojego anioła, że każdy ma i będzie go miał." - Ryszard Riedel

Louis:

       Bycie Aniołem to nie łatwa sprawa. W szczególności, gdy jest się Upadłym Aniołem. Z jednej strony chciałbym wrócić tam na górę, gdzie jest moja rodzina, a rządy sprawuje nasz stworzyciel. Nie, wbrew pozorom nie jest to Bóg, a Najwyższy Archanioł, który często jest brany przez śmiertelników za niego. Ale z drugiej strony tu na Ziemi też mam taką jakby rodzinę. I muszę tu kogoś pilnować. Spadłem, lub raczej zostałem strącony dlatego, że nie upilnowałem swojej podopiecznej i przeze mnie musi żyć z poczuciem winy, choć niesłusznym. Byłem jej Aniołem Stróżem i zawiodłem, więc to na mnie spoczywa odpowiedzialność za to co wydarzyło się ponad sto trzydzieści dwa lata temu. Teraz mam szansę to naprawić. 
- Ej, ziemia do Louisa! - z zamyślenia wyrwał mnie rozbawiony głos Zayn'a. Otrząsnąłem się z letargu i spojrzałem na wszystkich.
- Mówiliście coś? - spytałem, całkowicie już budząc się z letargu. 
- Pytałam tylko, o czym tak myślisz. - powiedziała z uśmiechem Evangelina. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy razem w parze na tym projekcie z psychologii i nawet się z tego cieszyłem. 
- O niczym ważnym. - wzruszyłem ramionami. Kątem oka dostrzegłem, że Flora rozgląda się za czymś i zobaczyłem jednocześnie, że Niall gdzieś zniknął.
- Zauważyliście, że ostatnio pani Ryder zachowuje się jak... - Gwendolyn najwyraźniej brakowało słów. Pani Ryder, w gwoli ścisłości, uczyła nas literatury.
- Jak szalejąca zdzira. - podpowiedziała panna Mercer. - Jak szalejąca zdzira... A skoro o tym mowa, to gdzie Horan?
       Harry zamaskował śmiech, udając nagły atak kaszlu i spojrzał na jakiś punkt za dziewczyną.
- Jak chcesz wiedzieć, gdzie jest, to odwróć się, Mercer. - Niall pochylając się do przodu, wyszeptał jej te słowa do ucha głośnym szeptem. Spojrzała na niego ze złością i już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, gdy ubiegł ją Styles.
- Tylko się nie kłóćcie, proszę was.
- Ależ my się nie kłócimy! - zaprzeczył blondyn. 
- My tylko bardzo często ze sobą dyskutujemy.
       Zaczęli nam tłumaczyć, że to nie kłótnie, tylko dyskusje wyrażające ich opinie, a my nie mogliśmy wyrobić ze śmiechu. W pewnym momencie dołączyli do nas Liam i jego dziewczyna, Sophie.
- Hej, Liam. Sophie. - imię dziewczyny Zayn wypowiedział z wyraźną niechęcią. Nie dziwię im się, że jej nie lubią, ale nie powinni oceniać tej dziewczyny po pozorach. 
- Hej, wam. - szatyn uśmiechnął się do nas. - Co robicie?
- A tak sobie siedzimy i gadamy. - powiedziała cicho Gwen. Sophia prychnęła niemiło.

Gwen:

       Skuliłam się w sobie. Nie lubię Sophie. Zawsze ze mnie szydzi i śmieje się. Nie wiedziałam dlaczego, ale powoli zaczynało brakować mi cierpliwości do tego. Bałam się, że kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy nie wytrzymam i wybuchnę i wtedy coś jej zrobię. 
- O co ci chodzi? - spytałam niepewnie. 
- Coś mi się nie chce wierzyć, że ty - taka cicha osóbka - tak po prostu tu sobie siedzi i swobodnie rozmawia. - oznajmiła oschle panna Archibald. - Nie jesteś taka jak inne demony. - ostatnie słowo wypluła z widocznym obrzydzeniem. - Jak na demona jesteś zbyt spokojna i nieśmiała. Ciekawe dlaczego? Może ty coś ukrywasz?
- Dosyć tego, Sophie! - przerwał jej Harry.
       W okolicach serca zrobiło mi się dziwnie ciepło. Nie spodziewałam się, że to właśnie Harry stanie w mojej obronie. Myślałam, że w ogóle mnie nie zauważa. A tu taka miła niespodzianka.
- Nie masz prawa do wypowiadania takich słów. - kontynuował nefilski chłopak. - Nie znasz Gwen, więc nie możesz tak mówić. W rzeczywistości to miła, fajna dziewczyna. Co z tego, że cicha i trochę nieśmiała? Ja osobiście uważam, że to słodkie. - nagle spojrzał na mnie, uśmiechnął się i wyciągnął dłoń. - Chodź, Gwen. Idziemy stąd. 
      Z wahaniem chwyciłam jego rękę, a wtedy pociągnął mnie tak, żeby szybko stanęłam na nogach i znalazłam się niebezpiecznie blisko niego, przez co natychmiast się zarumieniłam. Cicho pożegnałam się z resztą i czym prędzej wyszliśmy ze świetlicy. Przez kilka minut szliśmy w ciszy. Całą sobą czułam ciepło jego dużej dłoni, ściskającej moją drobną rękę. W pewnym momencie jednak zatrzymałam się. On również. Spojrzałam na niego nieśmiało.
- Dziękuję ci, Harry.
      Uśmiechnął się do mnie uroczo, a w jego policzkach wykwitły słodkie dołeczki. 
- Nie masz za co dziękować, Gwen.
- Jesteś moim aniołem. - poczułam, że znów się rumienię. Zaśmiał się cichutko.
- Aniołem stróżem.

Liam:

      Po tym jak Harry zabrał Gwendolyn, między nami zapadła cisza. Kocham Sophie, ale to co dzisiaj powiedziała, to było przegięcie. Dlaczego jest taka w stosunku do innych? Dla mnie zawsze jest miła i kochana. To czemu, gdy jest wśród znajomych, staje się oschła i złośliwa? To jest zagadka, którą zamierzam rozwiązać.
- To było podłe, Sophie. - ciszę przerwała Flora.
- No co ty nie powiesz, Floro? - wycedziła moja dziewczyna. Byłem zbyt zszokowany jej zachowaniem, żeby jakoś zareagować.
- Czym ci Gwen zawiniła, że tak ją upokarzasz? A, no tak. Po prostu zdajesz sobie sprawę, że jest we wszystkim od ciebie lepsza. 
- Kpisz czy o drogę pytasz? A ty zresztą nie jesteś lepsza od niej. Ty też coś ukrywasz i wszyscy obecni tutaj dobrze o tym wiedzą.
      Niestety, ale musiałem przyznać Sophie rację. Flora coś ukrywała, a fakt, że wyczuwam w niej magię, potęguje moją podejrzliwość względem niej. Aura panny Mercer zaczęła się zmieniać z żółtej, oznaczającej radość i zadowolenie, na czerwoną oznaczającą gniew bądź strach, pomieszaną z pomarańczowym przypisanym samokontroli.
- Nie wymyślaj głupot, Sophie. Może zamiast tego ty nam powiesz, dlaczego taka jesteś wobec nas?
       Sophia umilkła i spuściła zmieszana wzrok.
- Tak myślałam.
       Flora skierowała się do wyjścia.
- Idziesz do Gwen? - spytała Josephine.
- Nie. Harry dobrze się nią zaopiekuje. Nie będę im przeszkadzać. 
       Jeszcze zanim wyszła, w jej wzroku zdążyłem dostrzec niewypowiedziane słowa. Szkoda, że mną nikt się nie opiekuje. 


-----------------

Hej, tu znów lolu. Mam nadzieje, że rozdział się spodoba. Trochę przykro mi jak nikt nie komentuje tego co ja dodaję, ale to chyba tak już zawsze będzie. To tyle 3majcie się ciepło. Pa.

6 komentarzy:

  1. super rozdizał .. jestem naprawdę ciakawa co będzie dalej i ja będzie zachowywał się wobec niej liam .. a co z niallem ?? no i harry i zayn i lou ... poporstu czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Rozdział cudowny :) aww Hazza anioł stróż, słodko :*
    Eh jestem ciekawa dlaczego Soph ich tak traktuje? Hm…
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)
    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  3. czaaadzik <333 czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Łaał, uwielbiam to opowiadanie!Obie bardzo ciekawie piszecie.Super!
    nastolatyxd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku muszę wspomnieć, że miałyście naprawdę ciekawy pomysł, żeby pisać to opowiadanie wspólnie.
    A co do opowiadania to woow. Naprawdę, nie spotkałam się jeszcze z tak ciekawym pomysłem na opowiadanie. Ogólnie uwielbiam fantasy, a w połączeniu z 1D wychodzi fantastyczne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    Dziękuje jeszcze bardzo za nominację do Liebster Award <3
    @LiamHero_171

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!
Komentarz to dla nas motywacja, a dla Was motywacja to nowy rozdział, dlatego komentujcie! :)