Miłość, nienawiść. Dzieli je taka cienka
linia - Katherine Pierce (Pamiętniki Wampirów)
Alex:
Krzyki Florence
przeplatały się z szybszym biciem mego serca. Uwielbiam zadawać
ból, a jeżeli ten ból ma odczuwać ona, to jeszcze lepiej.
Tortury podnosiły poziom adrenaliny w mojej krwi i w pewnym sensie
czułem się wtedy jakbym wypił kilka szklanek dobrej whisky. Jakby
to ująć bardziej na miarę dzisiejszych czasów? Jakbym był... na
haju. Tak, to dobre określenie. Patrząc jednak na to, jak Florence
stara się nie zwijać z bólu, by nie dać mi jeszcze większej
satysfakcji, zacząłem się zastanawiać nad sensem tego
wszystkiego. Moja kuzynka miała mnie za szalonego, sadystycznego,
socjopatycznego fanatyka opętanego wizją nieskończenie wielkiej
mocy, którą może mi dać. Prawdopodobieństwo tego, że ma rację,
było bardzo duże. Kiedyś byliśmy sobie bardzo bliscy,
traktowaliśmy się jak rodzeństwo, którego nie miałem. Gdyby
wtedy, siódmego lipca tysiąc osiemset siedemdziesiątego piątego
roku oddała mi dobrowolnie, chociaż większą część swojej mocy,
dzisiaj ta scena nie miałaby miejsca. Być może nie musiałbym
zabijać stryjostwa i kuzynów i te minione sto trzydzieści dwa lata
wyglądałyby zupełnie inaczej. Czy mam wyrzuty sumienia?
- To jak, droga
kuzyneczko? - spytałem pozornie miłym tonem. - Pójdziemy na ugodę?
- Na ugodę? -
prychnęła, a strużka krwi spłynęła po jej brodzie. Z pewną
niechęcią, musiałem przyznać, że podziwiałem ją za ten jej
upór. No, ale cóż, to dziedzictwo O'Casey wymieszane z włoskim
temperamentem sprawiało, że była stokroć razy bardziej uparta ode
mnie. - Ja mam umrzeć tylko po to, byś zdobył moją moc? I ty to
nazywasz ugodą? Cóż, chyba muszę cię zawieść, gdyż mamy inne
definicje ugody, kochany kuzynie – uśmiechnęła się krzywo,
pomimo bólu, który na pewno jej doskwierał. Zacisnąłem gniewnie
zęby, zamachnąłem się i używając do tego całej mojej siły,
spoliczkowałem ją.
Nie. Nie mam wyrzutów
sumienia. To jest najlepsza
rzecz, jaką mogę w tej chwili zrobić. Torturować biedną i
bezbronną Florence, która wkrótce sama będzie mnie błagać o
śmierć i dobrowolnie odda mi swoją magię. Tak, jestem sadystą.
Nie, nie jest mi z tym źle. Nawet się z tego cieszę. Nie mam
dzięki temu żadnych skrupułów, jestem wolny od poczucia winy. To
cudowne uczucie.
A
może jednak masz wyrzuty sumienia? W końcu to twoja kuzynka, twoja
krew...
Poczułem
wątpliwości. Do tej pory nie czułem wyrzutów sumienia, nigdy,
nawet kiedy zabiłem stryjostwo i resztę kuzynów. Byłem wtedy zbyt
opętany wizją nieskończenie wielkiej mocy. A jak było teraz?
Wciąż zależało mi na jej magii, to się nie zmieniło. Jednak to
nie zmieniało faktu, że rodzina zawsze była dla mnie ważna,
przynajmniej ta najbliższa. A kiedyś mogłem naszą małą Florę
do niej śmiało zaliczyć. Była mi tak bliska, niczym siostra,
której nigdy nie miałem. Na swój sposób ją kochałem. Lecz
również jej nienawidziłem. Nie wiem, która emocja jest
silniejsza: miłość czy nienawiść. Nie umiem tego stwierdzić
teraz i nawet za kilkaset lat też pewnie nie byłbym w stanie
obiektywnie tego stwierdzić. Teraz może mi się wydawać, że
silniejsza jest nienawiść, a za chwilę powiem, że to jednak
miłość.
-
Alex, co się z tobą stało? - spytała słabo Flora, a w jej głosie
zabrzmiał ogromny smutek. Wydaje mi się, że pogodziła się już z
tym, że ją zabiję, choć ja już nie byłem tego taki pewien. -
Kiedyś byliśmy tak blisko, byłeś dla mnie tak samo ważny jak
Leon czy Maddie. Kochałam cię jak starszego brata i myślałam, że
ty też mnie kochasz – Czy ona czyta mi w myślach? - Dlaczego ich
wszystkich zabiłeś? Dlaczego nie zabiłeś też mnie?
-
Nie wiem – szepnąłem, tracąc powoli pewność siebie. Florence
sprawiała, że sam podważałem słuszność wszystkiego, co do tej
pory zrobiłem. - Może byłem zbyt zaślepiony?
-
Alex, jeszcze nie jest za późno, by wszystko naprawić. Nie
zwrócisz im życia, ale możemy sprawić, że znowu będziemy dla
siebie rodziną – była coraz słabsza, a iskry wokół niej,
symbolizujące magie, stawały się coraz jaśniejsze. Nie wiedziałem
co się dzieje. Widziałem, że za wszelką cenę stara się pozostać
przytomna, a ja zacząłem się zastanawiać, czy nie
potraktowałem jej za ostro. Jakiś głos mi podszeptywał, że
robiłem źle, że będę żałował tego wszystkiego do końca
swoich dni. Ten głos przemawiał do mnie tak długo, aż w końcu
zacząłem myśleć tak, jak on. Chryste, przecież ją torturowałem!
Tylko po to, żeby zdobyć pieprzoną magię!
W
tamtej chwili zaczęły walczyć ze sobą dwie osobowości. Jedna,
która chciała mocy Flory i druga, która nie chciała zrobić jej
krzywdy, a która do tej pory była spychana przez tą pierwszą.
Złapałem się za głowę i ukląkłem przy Florze, która
przypatrywała mi się półprzytomnym lecz zmartwionym wzrokiem.
Iskry wokół niej raziły mnie w oczy. Wyglądała jak wielki neon
informujący o tym, że ma magię do oddania. Jęknąłem głucho i
nagle poczułem, która z osobowości wygra. Nie mogłem do tego
dopuścić. Obydwie osobowości były silne, jednak chciałem, by to
ta druga wygrała. Nie chcę robić jej więcej krzywdy, ale nie
wiem, czy starczy mi silnej woli. Nie wiem, co zwycięży w tej
walce: miłość czy nienawiść do niej? Flora podczołgała się do
mnie i położyła dłoń na ramieniu.
-
Zwalcz to, Alex – szepnęła. Skąd ona wie, co się dzieje w mojej
głowie, skoro ja nawet tego nie rozumiem aż tak dobrze? - Dasz
radę. Znów możemy być rodziną. Jak za starych, dobrych czasów.
Dlaczego
ciągle o mnie walczy? Po tym co robiłem? A raczej, po tym co
zrobiło moje alter ego? Przecież to niedorzeczne! Jestem potworem.
Nie ma dla mnie ani litości, ani zrozumienia. To, co robiłem, było
straszne i nic mnie nie usprawiedliwia, może prócz rozdwojeniem
jaźni.
-
Nie potrafię – jęknąłem. To była prawda. Nie umiałem tego
zwalczyć, choć próbowałem z całych sił. Nie chcę jej robić
krzywdy! Jednak moja miłość do niej nie była tak silna, jak
nienawiść. Czułem, jak mroczna strona mnie wciąga, spychając do
samych krańców umysłu tą dobrą część, biorącą
odpowiedzialność za miłość, radość i inne pozytywne cechy,
które czerpałem z robienia pozytywnych rzeczy. - Przykro mi,
Floro...
Zamknąłem
oczy, a kiedy ponownie je otworzyłem, dobry Alex zniknął. Nie
wiem, czy na dobre czy nie, ale teraz zwyciężyło moje mroczna
„ja”. Podniosłem się z klęczek i uśmiechnąłem chłodno do
Florence, która zamknęła z bólem oczy. Część mnie, zamknięta
w złotej klatce, krzyczała ogłuszająco: Nie rób jej krzywdy!
Proszę, tylko nie rób jej krzywdy! Jednak moja mroczna część
nie znała czegoś takiego jak miłość czy współczucie. Czuła tylko nienawiść.
-
Jak widzisz, Florence – zacząłem cichym głosem, na dźwięk
którego drgnęła nieznacznie, co mnie ucieszyło. Ten drugi
krzyczał Niech tylko jej włos z głowy spadnie, to pożałujesz!
Prawie zachichotałem, słysząc to. - Ten dobry Alex zniknął.
Zostaliśmy tylko ty i ja.
-
Nie wierzę ci – syknęła, zaciskając zęby. - Wiem, że mój
kuzyn jest tam w środku i wcale nie chce mi zrobić krzywdy.
-
Tak, jest tam, głęboko ukryty w zakamarkach tego wielkiego umysłu,
ale nie pozwolę mu się wydostać na zewnątrz. Będziesz musiała
mnie zabić, żeby zobaczyć aniołka Alexa.
-
Uwierz mi, że to zrobię – mruknęła i poderwała się do góry,
mimo fizycznego bólu, który czuła. Iskry ją otaczające
zajaśniały jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. W jej
dłoniach zaczęły się formować kule ognia – fizyczne
manifestacje żywiołu, który jest jej przypisany – które po
chwili rzuciła we mnie. Ciskała we mnie ognistymi pociskami, które
ledwo co udawało mi się omijać. Jej moc mnie zadziwiała. Była
jeszcze większa niż sto trzydzieści dwa lata temu, przez co
zapragnąłem jej jeszcze bardziej. Dom zaczął drżeć,
bombardowany przez jej złość. Była gotowa mnie zabić, tylko po
to, by choć na chwilę odzyskać swojego aniołka. To było nawet
godne podziwu, jednak przesiąknięte głupotą. I zamierzałem to wykorzystać.
Słowem wyjaśnienia:
U Alexa osobiście
zdiagnozowałam rozdwojenie jaźni, kiedy studiowałam jego portret
psychologiczny, stworzony przeze mnie :P.
Od momentu, kiedy
zabił rodzinę Flory, do tego rozdziału przewagę miało jego
„alter ego”, jednak kiedy Flora zaczęła do niego przemawiać
itp. to w Alexie zaczęły walczyć dwie strony, ta mroczna i ta
dobra. Jak myślicie, która strona ostatecznie zwycięży? Bo ja sama tego osobiście jeszcze nie wiem.
Hej, tu Oliwia. Nie wiem czy mogę to dodać, ale sądzę, że już i tak ten blog za długo nie będzie trwał, pewnie i tak nikt tego nie czyta. Pytania kierować w komentarzach. Osobiście odpowiem.Pa.xx
Hej, tu Oliwia. Nie wiem czy mogę to dodać, ale sądzę, że już i tak ten blog za długo nie będzie trwał, pewnie i tak nikt tego nie czyta. Pytania kierować w komentarzach. Osobiście odpowiem.Pa.xx