czwartek, 20 listopada 2014

18. Alexander

Najgorszym więzieniem jest przeszłość - Paulo Coelho

Flora:

       Kręciłam się wokół własnej osi, próbując coś dostrzec przez nieprzeniknioną ciemność. Nie to, żebym bała się ciemności, po prostu nigdy jakoś nie czułam się pośród niej zbyt swobodnie przez to, że nic nie mogłam dojrzeć, a przecież mój wzrok, odkąd stałam się wampirem, wyostrzył się niesamowicie. Westchnęłam z frustracji, gdy zdałam sobie sprawę, że to sen wywołany przez Alexa. Stanęłam w miejscu, ręce położyłam po sobie i czekałam. Krzyknęłam imię kuzyna raz, potem drugi i trzeci, aż w końcu się przede mną pojawił. Przyjrzałam mu się. Czarne, zaczesane do tyłu włosy, lodowate niebieskie oczy, ironiczny uśmiech błąkający się po ustach. Czarna skórzana kurtka, czarny t-shirt, czarne spodnie i czarne eleganckie buty. Przymknęłam powieki. Strasznie mi kogoś w takim stroju przypomina, ale nie mogę sobie przypomnieć kogo.
- Czego chcesz, Alex? - spytałam chłodno. - Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale mam już dosyć tych twoich wizyt w moich snach. Dzięki tobie mam same koszmary i się nie wysypiam.
- O to właśnie chodzi, droga kuzyneczko. O to właśnie chodzi. - zachichotał złośliwie. - A czego chcę? Domyśl się.
- Odczep się od moich przyjaciół. A raczej byłych przyjaciół.
- Byłych? A cóż to się stało, że stali się oni byłymi przyjaciółmi? - udał zainteresowanie. 
- Nie twój interes. Masz ich zostawić w spokoju, zrozumiałeś? Bo jak nie, to przysięgam, że tym razem zabiję cię raz a porządnie. - zaczął się śmiać w głos i spojrzał gdzieś w bok. Przez głowę przebiegła mi myśl, żeby obejrzeć się w tamtą stronę, ale tak szybko zniknęła, że nie udało mi się jej uchwycić. 
- Och, Florence. Oni są dla ciebie ważni. Nie mogę ich zostawić w spokoju. Tak jak nie mogłem zostawić przy życiu twoich bliskich.
            Nagle przed nami zaczęła się rozgrywać scena sprzed stu trzydziestu dwu lat, w którą niemal od razu zostałam wciągnięta, a raczej moja dusza. Moje ciało znalazło się w uścisku Alexa. 
              Moje osiemnaste urodziny. 
       Wampiry na czele z Alexem wtargnęły tuż po moim przyjęciu urodzinowym do naszego dworu. Znajdowaliśmy się wszyscy w sali balowej, na której wcześniej odbyło się przyjęcie. Dwa wampiry od razu chwyciły mnie za ręce i unieruchomiły skutecznie. Szarpałam się, ale nie miałam jak się wyrwać, byli zbyt silni. Ręce bolały mnie, gdy boleśnie wykręcili mi je do tyłu, a w oczach zakręciły się łzy, którym nie pozwoliłam wypłynąć. Kuzyn podszedł do mnie sprężystym krokiem i chwycił mój podbródek między palec wskazujący a kciuk.
- Witaj, droga kuzyneczko. - rzekł aksamitnym głosem, od którego mnie lekko zemdliło. - Wybacz, że nie pojawiłem się na przyjęciu. Wszystkiego najlepszego z okazji twoich osiemnastych urodzin.
              Prychnęłam.
- Nie zostałeś na nią nawet zaproszony. Tacy jak ty nie mają tu wstępu. - syknęłam. Papa posłał mi ostrzegające spojrzenie, które zignorowałam. Cała moja rodzina została schwytana przez sługusy Alexa. 
- Tacy jak ja? Czyli kto? - spytał łagodnie, chociaż w jego niebieskich oczach błysnęło coś na kształt furii.
- Zdrajcy. - uśmiechnęłam się niewinnie, jednak zaraz ten uśmiech zszedł z mojej twarzy. Policzek zapiekł mnie żywym ogniem, gdy brunet spoliczkował mnie z zaciśniętymi zębami. 
- Lepiej uważaj na słowa. Nie zapominaj, że to ty klęczysz, a ja nad tobą góruję. 
- Zostaw ją, Alex. - warknął Leon, mój starszy brat. - Bo ostrzegam, że pożałujesz.
         Alexander zaczął się śmiać w głos.
- A co ty mi możesz zrobić, Leo? Zostałeś schwytany przez jedne z najsilniejszych wampirów, tak samo jak twoje siostry. Myślisz, że coś jesteś w stanie mi zrobić? 
       Zamilkł i spuścił wzrok. 
- Właśnie o tym mówiłem. A teraz, Florence. - jego wzrok znów spoczął na mojej osobie. - Dasz mi to, po co przyszedłem. 
- A po co przyszedłeś? - spytałam nagle drżącym głosem. Domyślałam się, czego chce, ale marzyłam mimo wszystko, by to nie o to chodziło.
- Ty już dobrze wiesz, po co.
- Nie dostaniesz tego. Nigdy! - zawołał papa i nagle gwałtownie wyrwał się niczemu nie spodziewającemu się wampirowi i poczęstował go zaklęciem paraliżującym. W stronę Alexa posłał dwie błyskawice, które z łatwością ominął i kontratakował go swoim zaklęciem obezwładniającym. Papa upadł bezwładnie na ziemię. Alex odczarował swojego wampira, a ten warknął obnażając kły i rzucił się do gardła mego ojca. Ten krzyknął krótko, a potem zamilkł. Już na zawsze. Krzyknęłam głośno, a po moich policzkach potoczyły się łzy. 
        Papa nie żyje. Papa nie żyje. To była jedyna myśl, która krążyła po mojej głowie, obezwładniła mnie do reszty. Widziałam jak mama zbladła gwałtownie i wykonała ruch, jakby chciała się oswobodzić, jednak trzymający wampir również wpił się gwałtownie w jej szyję. Jej czarne oczy, które po niej odziedziczyłam rozszerzyły się z bólu, a potem zaszły mgłą. Spojrzała na mnie półprzytomnie, szepnęła Ti amo, Flora, a potem odeszła. Tak po prostu zmarła od ubytku krwi. Bliźniaki, Alec i Sam zaczęli się szarpać ze strachu, że spotka ich ten sam los. Alex podszedł do nich powolnym, wręcz majestatycznym krokiem. Pokręcił z politowaniem głową i pstryknął palcami, z których poleciały iskry. Chłopcy zaczęli się trząść, z ich ust zaczęła lecieć piana, a gałki oczne wywróciły się na drugą stronę. Domyśliłam się, że kuzyn potraktował ich elektrowstrząsami, które miały wypalić ich mózgi. Zostaliśmy tylko ja, moja bliźniaczka Maddie i Leon. Alex znów stanął nade mną.
- To jak, Floro? Pójdziemy na układ? - spytał przyjaznym tonem, choć w jego spojrzeniu czaiło się ostrzeżenie i swego rodzaju groźba.
- J-jaki układ? - zająknęłam się. 
- Ty mi dobrowolnie oddasz swój żywioł, a ja oszczędzę ciebie, Madeleine i Leona. Co ty na to?
- Ja...
- Nie rób tego, Flo! - krzyknęli jednocześnie Maddie i Leo. Spojrzałam na nich załzawionymi oczami. 
- Ale ja chcę, żebyście chociaż wy żyli! - zawołałam rozpaczliwie. 
- Ale nie możesz oddać mu swojego żywiołu! Wtedy dojdzie do katastrofy!  Alex jest niebezpieczny! Myślisz, że dotrzyma swoją część umowy? Jak tylko dostanie to, czego chce, natychmiast się nas wszystkich pozbędzie! - przekonywał Leon.
- Zamknij się! - warknął Alex. 
        Wyciągnął rękę i posłał w stronę mojego brata zakazane zaklęcie, mające na celu uśmiercenie kogoś. Złoty promień ugodził Leona prosto w pierś, a ten wydał z siebie głośny jęk i upadł na ziemię, a jego dusza opuściła jego ciało na zawsze. Mogłam to dostrzec, jak przy mamie i papie. Miałam dar widzenia świata pozazmysłowego. Mogę widzieć wszystko: duchy, dusze ulatujące z martwych ciał, cały proces zachodzący w ciele przemieniającego się wilkołaka, widzieć w podczerwieni, dosłownie wszystko, czego nie potrafi normalny człowiek swoimi pięcioma zmysłami. To się nazywa szósty zmysł. A każda z mocy szóstego zmysłu też ma swoją nazwę, na przykład widzenie duchów nazywa się nekromancją. 
- Nie!!!! - krzyknęła Maddie i spojrzała na mnie załzawionymi oczami. 
           Maddie, uspokój się! powiedziała do siostry telepatycznie. Byłyśmy związane więzią duchową, dzięki czemu mogłyśmy się porozumiewać bez mówienia i obie wiemy, co w danym momencie czuje druga. Dlaczego mamy tą więź? Bo jesteśmy bliźniaczkami. Będzie dobrze, Maddie, jakoś nas z tego wyciągnę.
          Wcale nie, Flo. Ja na pewno zginę, czuję to w środku. Ale ty musisz przeżyć. Musisz przeżyć za nas i żyć za nas. Proszę, Flo. 
              Ale Maddie...
              Proszę! 
           Patrzyła na mnie oczami papy. Tylko ta jedna rzecz nas różniła - oczy. Ja miałam mamy, a Maddie papy. Nawet sposób, w jaki na mnie teraz patrzyła, był identyczny co jego. Poczułam łzy na policzkach.
               Dobrze, Maddie. Ale nie zabronisz mi zemścić się na nim, jeżeli ciebie też zabije.
               W porządku.
       Zamknęła oczy i poczułam jak przepływa przeze mnie moc. Maddie, co ty robisz? spytałam zszokowana tym uczuciem. Nie odpowiedziała. To Alex mi odpowiedział.
- Powstrzymajcie ją! Ona oddaje jej swoją moc!
         Zamarłam. Maddie się poddała. Tak po prostu się poddała. Tak jak rozkazał mój kuzyn, wampiry powstrzymały Maddie. Powstrzymały ją tak, że już nigdy nic nie będzie mogła zrobić. Jej duch uleciał z jej ciała wolny i wydawało mi się, że nawet trochę szczęśliwy. Zaczęłam szybciej oddychać. Krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach razem z magią, która od zawsze należała do mnie jak i z tą, którą przed chwilą mi przekazała. Przymknęłam powieki i naraz usłyszałam huk. To całe szkło, które znajdowało się w całym dworze pękło i rozsypało się wszędzie. Równocześnie wszystko zajęło się ogniem. Nie kontrolowałam tego. Moc buchała ze mnie falami powodując, że wszystko w promieniu kilku kilometrów nagle zaczynało pękać i się palić. Mój żywioł wymknął mi się spod kontroli. Ale nie przejmowałam się tym. Podczas gdy wampiry próbowały w jakiś sposób ugasić ogień, ja - przez nikogo już nie trzymana - wstałam z podłogi i chwyciłam odłamek wielkości sztyletu. Przyłożyłam go sobie do szyi i spojrzałam na Alexa. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę. Widziałam w jego oczach, że nie wierzy w to, że zdołam się zabić. Ale jeszcze się przekona. Ścisnęłam mocniej ostrze i jednym płynnym ruchem wbiłam je sobie w napiętą skórę szyi. Krew popłynęła z rany na mój dekolt, barwiąc beżową suknię balową na szkarłatny kolor. Upadłam na ziemię, krztusząc się i próbując złapać oddech, ale wiedziałam już, że to koniec. Alex nie dostanie mojego żywiołu ani moich mocy. Przegrał i zostanie z niczym. A pomimo tego, że nie dotrzymałam słowa danego siostrze, nie żałowałam. Zamknęłam oczy. Już chciałam oderwać duszę od swojego ciała, kiedy poczułam jak coś zatapia się w miejsce, gdzie zatopiłam szkło i w moich żyłach buchnął ogień. Zaczęłam krzyczeć...
          Wróciłam do swojego ciała krzycząc i wyrywając się z uścisku Alexa. Szarpałam się, chcąc uciec od niego jak najdalej. Musiał mi to wszystko pokazać. Nie wystarczy mu, że co noc przez sto trzydzieści lat to mi się śni. Że co noc czuję ból moich bliskich, jakby to był mój własny. 
- Zabij mnie. - szepnęłam, choć dla mnie to zabrzmiało jak krzyk. - Zabij mnie i miejmy to z głowy. Ja dołączę do rodziny, a ty będziesz miał spokój. 
- Kusząca propozycja, ale nie skorzystam.
- No dalej! - tym razem naprawdę krzyknęłam. - Zabij mnie, do cholery jasnej!
- Nie! - do moich uszu dotarł czyiś wrzask. Drgnęłam gwałtownie, gdy zorientowałam się kto krzyknął. Przechyliłam głowę i dostrzegłam utkwione we mnie spojrzenie niebieskich oczu Nialla. Za nim stali wszyscy nasi przyjaciele.
- Madre di Dio... - zamknęłam oczy, zaciskając kurczowo powieki. Oni wiedzą. Wiedzą co się wydarzyło... Wszystko widzieli. - Zabiję cię. - wycharczałam przez zaciśnięte zęby do Alexa. Zaśmiał się ironicznie, potem nachylił się i szepnął mi wprost do ucha:
- Spróbuj, Florence. Spróbuj.
        Zawyłam głośno i wyszarpnęłam się gwałtownie. Chyba się tego nie spodziewał, bo puścił mnie. Spojrzałam na niego czując, jak nienawiść zaczyna mieszać się z magią płynącą we mnie wartkim strumieniem. Nie chcąc by przyjaciele byli ponownymi świadkami mojego wybuchu ugryzłam się mocno w nadgarstek, aż popłynęła krew.
          Poderwałam się do góry z krzesła, na którym siedziałam, nim zmorzył mnie sen stworzony przez Alexa. Oddychałam szybko i płytko, jak po przebiegnięciu stu kilometrów bez żadnego przystanku. Bardzo powoli docierało do mnie to, że moi przyjaciele, a przede wszystkim Niall, widzieli to wszystko. Widzieli to, jak Alex znęca się nade mną psychicznie, przypominając z najdrobniejszymi szczegółami noc zabójstwa mojej rodziny. Alex... Wstałam z krzesła i oparłam dłonie o blat stołu, przy którym siedziałam. Już wiem, kogo mi tak Alex przypomina! Jak mogłam być taka głupia, żeby przez cały ten czas nie zauważyć, że on był z nami tutaj przez cały czas i oglądał całe to przedstawienie z VIP-owskiego miejsca? Westchnęłam z frustracją i odwróciłam się. Poczułam nagle, jak krew odpływa z mojej twarzy, która stała się pewnie przezroczysta.
- Witaj ponownie, kuzyneczko.
                Krzyknęłam z zaskoczenia.


I oto rozdział 18! Jak wrażenia? W końcu poznaliście całą prawdę na temat przeszłości Flory. Mamy nadzieję, że podobał Wam się rozdział. Warunek do następnego rozdziału jest taki sam:
!!!MIN. 5 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 19!!!
Myślę, że rozdział wyszedł mi nawet całkiem fajnie i przede wszystkim udało mi się napisać długi rozdział :D
Piszcie, komentujcie i do zobaczenia w następnym rozdziale!
Kat xx.

Tak Kat, jesteś świetna w pisaniu. Kochamy Cię bardzo. Ty masz tą nadzieję. Ach i wgl. jak wrażenia ? Ja osobiście jestem dumna z roboty, jaką wykonuje Kattttttt <3 hahaha. wgl. to jest jej blog. Ja się czasem tylko dołączę :D . Uwielbiam czytać Wasze komentarze. Jesteście świetni. Kocham ♥ PS. Kasia jest na tyle wredna, że nie dodała tego rozdziału już dawno. :D Mam nadzieję, że się nie złościsz na mnie kochanie, że zrobiłam to za Ciebie. W końcu YOLO =D.
Lolu xx.

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie ponieważ zawsze potrafi mnie zaskoczyć swoją fabułą.
    Jestem ciekawa jak cholera kim jest ten jej kuzyn.
    No to do kolejnego xx
    @luke_peenguin

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wspaniały juz sie nie mogę doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Umm zajebiste <3.

    Tallk strasznie tęskniłam za ta historią, że masakra :).

    No w każdym razie fajnie że poznaliśmy historię Flo no i czekam na nexta :).

    Kocham i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG zajebisty *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!
Komentarz to dla nas motywacja, a dla Was motywacja to nowy rozdział, dlatego komentujcie! :)