czwartek, 13 listopada 2014

17. They must be hate me!

!!!PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!

Jak człowiek się kogoś boi, to go nienawidzi,
ale nie może przestać o nim myśleć. - William Golding

Flora:

      Trzęsłam się jak osika na wietrze. Czułam, jak żołądek zawiązuje mi się w ciasny supeł, a czy zaczynają piec, zachodząc jednocześnie niechcianymi łzami. Naprawdę mam im wszystko wyznać? Przyznać się, że okłamywałam nie tylko Nialla, ale i ich wszystkich? Oznajmić, że tak naprawdę Flora Mercer, którą znają i lubią, tak naprawdę nie istnieje? Że została stworzona jedynie na potrzeby mojej sytuacji? Przecież znienawidzą mnie za to! A tego z jednej strony nie przeżyję. Chociaż z drugiej, jak mnie znienawidzą, to może gniew Alexa ich nie dosięgnie? Będą trzymać się ode mnie z daleka i nic im nie będzie grozić... Wstałam z podłogi i zaczęłam się miotać po pokoju jak zranione i wystraszone zwierzę, uwięzione w klatce, z której nie można się wydostać na żaden możliwy sposób. Czułam się jak w potrzasku. Z jednej strony przyjaciele, którym należy się prawda, a z drugiej Alex, który nie zawaha się przed niczym, by mnie zniszczyć. Stanęłam w miejscu i zamknęłam oczy. Powiem im prawdę, podjęłam decyzję. A potem zniknę z ich życia, dla ich dobra. Westchnęłam cicho i najbardziej chłodnym tonem, na jaki mnie było stać, choć to okropnie, powiedziałam:
- Okłamałam was. - nie patrzyłam na nich. Stałam odwrócona tyłem do przyjaciół i wpatrywałam się w widok za oknem, próbując się jednocześnie nie rozpłakać.
- Jak to? - spytała zaskoczona Evie. Wzruszyłam obojętnie ramionami, chociaż moje serce krzyczało na cały głos Przepraszam Was, ale muszę tak postąpić!
- Nie nazywam się Flora Mercer. Flora to zdrobnienie, które nadała mi babcia, gdy byłam mała. Naprawdę nazywam się Florence O'Casey. 
- O... O'Casey? - wyjąkał Liam. -T... ta O'Casey?
- Ta od Wielkiej Masakry w Belfaście? Tak, ta sama.
- Ale tam zginęła cała czarnoksięska rodzina! - zawołała Jo.
- Taka jest oficjalna wersja, podawana nawet w zwykłych szkolnych podręcznikach. Tak naprawdę zginęła prawie cała. To była moja rodzina. Zdarzyło się to siódmego lipca tysiąc osiemset siedemdziesiątego piątego roku. W moje osiemnaste urodziny. Wtedy też zostałam przemieniona w wampira, przez mojego kuzyna Alexa. A raczej tylko w połowie przemieniona. 
- Jak to, tylko w połowie? - spytał zdziwiony Zayn.
- Jestem pół czarownicą i pół wampirzycą.
       Zamknęłam oczy ciesząc się, że nie widzą mojego wyrazu twarzy i skupiłam się na mojej świeczce. Zgaśnij. Tak jak rozkazałam, już po chwili w miejscu małego płomienia pojawiła się cienka smużka dymu. 
- Zaraz, ale nie powiedziałaś jeszcze wszystkiego! - zaprotestował Louis. Odwróciłam się gwałtownie w jego stronę. 
- Jesteś pewien, Louis? - spytałam tak zimnym tonem, że na twarzach moich przyjaciół odbił się niewyobrażalny szok. - Nawet jeśli byłeś moim Aniołem Stróżem, nie było cię wtedy, gdy to wszystko się działo. Więc nie wiesz, co się tak naprawdę wydarzyło tamtego wieczoru. - znów się odwróciłam, nie chcąc, by  dostrzegli w moich oczach ból. Jeżeli chronienie ich ma oznaczać, że odwrócą się ode mnie, to trudno. Tu chodzi o ich życie. - Powiedziałam wszystko. Niall miał rację, kiedy mówił, że ciągle zwodzę i oszukuję. Okłamywałam was przez cały okres naszej znajomości. I nie żałuję.
       Może to okrutne, że tak myślę, ale naprawdę nie żałuję, że ich okłamywałam. Dzięki temu przez długi czas mogłam ich chronić, będąc blisko nich. Teraz będę musiała ich chronić na odległość. Muszą mnie znienawidzić. Inaczej staną się moją słabością jeszcze bardziej niż teraz są. 
- Nie spodziewałem się tego po tobie, Flo. - powiedział cicho Niall. - Nie chciałem mieć racji co do ciebie.
       Te słowa były niczym nóż wbity prosto w serce i dodatkowo przekręcony kilka razy. Jednak następne słowa, które wypowiedziałam bolały jeszcze bardziej, nawet gdy powtarzałam je w myślach.
- Ale masz tą rację, Horan. - szybko opanowałam drżenie głosu. - Masz tą cholerną rację. 
- Nie rób tego Flo. - syknął Louis.
- Czego mam nie robić?
- Nie chroń nas za cenę swojego szczęścia. 
       Chciałam się spytać, czy mam jakieś inne wyjście, ale nie mogłam. Jedynie dzięki silnej woli się powstrzymałam. Zamiast tego powiedziałam:
- Nie robię tego. - nawet nie zająknęłam się, gdy mówiłam kolejne kłamstwa. - Po prostu mówię, co myślę. 
- Ale Flo...
- Madre di Dio! Basta, Louis! - zirytowałam się. Zawsze, gdy się irytuję lub czymś denerwuję, zaczynam mówić po włosku. Musiałam się jednak uspokoić, bo jak nie... to jeszcze chwila i się rozkleję na ich oczach i cały mój plan trafi szlag. - Idźcie już. Ja swojego zdania nie zmienię. 
      Nie minęła minuta, a usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Kiedy byłam pewna, że nikt mnie nie usłyszy, rozpłakałam się. To wszystko jest takie trudne! Nie chcę, żeby mnie znienawidzili, ale innego wyjścia nie widzę. Kiedy będą trzymać się ode mnie z daleka, nie będzie im groziło żadne niebezpieczeństwo. Otarłam łzy płynące po moich policzkach i podeszłam do regału. Stały tam wszystkie moje pamiętniki, które napisałam w ciągu stu trzydziestu dwu lat. W tych najpóźniej napisanych dużo napisałam o moich przyjaciołach. Dużo złego, ale i dużo dobrego. 
        Jutro stąd odejdę, a na pożegnanie każdemu z nich zostawię jeden z pamiętników. Kiedy już mnie nie będzie, niech się dowiedzą, że bardzo mi na nich zależy i że są najlepszym co mi się przytrafiło w życiu. A zwłaszcza Niall. Nie mogę znieść myśli, że zginę w walce z Alexem, będąc nienawidzona przez niego. Już raz musiałam żyć ze świadomością, że mnie nienawidzi. Jeżeli jakimś cudem uda mi się przeżyć starcie z Alexem, to nienawiść Nialla mnie zabiję. 


Louis:

          Długo staliśmy pod drzwiami Flo i słuchaliśmy jej szlochu. Musiałem pokazać im, że Flora cierpi z powodu słów, które padły z jej ust tego wieczoru. Że ona robi to wszystko tylko po to, żeby nas chronić, żeby gniew Alexa nie dosięgnął także i nas. Kiedy płacz ucichł, odeszliśmy szybko stamtąd i zamknęliśmy się w moim pokoju. 
- Flora naprawdę tak nie myśli. - oznajmiłem stanowczo, gdy wszyscy się już rozgościli. - Ona chce nas jedynie chronić.
- Ale przed czym? - spytał Zayn.
- Przed swoim kuzynem Alexem. 
- Co on może nam takiego zrobić? - Gwen spojrzała na mnie wielkimi, szarymi oczyma.
- Co może zrobić? Wszystko. Był zdolny zabić rodzinę Flory i jednocześnie swoją, to nie zawaha się zabić i nas tylko po to, by ją zniszczyć. - mój głos był nadzwyczaj spokojny, czym chyba wyprowadziłem Nialla z równowagi.
- I ty to mówisz tak spokojnie?! - warknął, patrząc na mnie przymrużonymi oczami. - Przecież jej grozi niebezpieczeństwo! Ją trzeba chronić!
- Oczywiście, że tak! Jednak nie możemy postępować tak pochopnie jak Flo. - powiedziałem chłodnym tonem. - Flo pod wpływem nagłego impulsu zdecydowała, że zrobi tak, żebyśmy ją znienawidzili, bo myślała, że w ten sposób Alex się od nas odczepi, a jednocześnie nie staniemy się jej słabością jeszcze bardziej niż do tej pory. 
- Skąd ty to wszystko wiesz? - spytała zdziwiona Josie.
- Byłem jej Aniołem Stróżem. Została między nami więź, dzięki której wiem, co ona czuje, co mniej więcej myśli. 
- Ok, ale musimy się zastanowić, jak mamy pomóc Flo... - nie dokończył Liam. Wszyscy usłyszeliśmy dziewczęcy krzyk, który należał do Flory. Chciałem pobiec do jej pokoju, ale zdałem sobie sprawę, że ten krzyk rozległ się w mojej głowie, tak samo u innych. Wszyscy nagle upadliśmy na podłogę pozwalając, by ciemność pochłonęła nas bez reszty.


No i oto rozdział 17!
Wiem, że w historii Flory są luki, ale one zostaną zapełnione już w następnym rozdziale! 
Obiecuję :D
MIN. 5 komentarzy = Rozdział 18! Bo inaczej rozdział się nie pojawi!
Mamy szczerą nadzieję, że rozdział się podobał i że pojawią się te proszone pięć komentarzy, ale mamy jeszcze większą nadzieję, że będzie ich więcej :)
No, to do następnego rozdziału!
Kat xx.

7 komentarzy:

  1. Już się nie mogę doczekać nexta, ten jest świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany!!!! Też postąpiłabym tak jak Flo, dla mnie rodzina i przyjaciele są najważniejsi, więc nawet jeżeli miałabym oddać za nich życie czy chronić ich przez to, że mnie znienawidzą zrobiłabym to. Nie zawachałabym się.
    Rozdział jest fantastyczny *.* cieszę się, że Flora nie jest obojętna Niall'owi. Mam cichą nadzieję, że w przyszłości będą razem ;)
    Dobranoc Miśki, do następnego rozdziału xx

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Bd się działo :).
    Czekam na nexta :*
    Rozdział zajebisty <3.

    Kocham i pozdrawiam <3!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu kocham tego bloga <3. 
    Bd ciekawie :). Czekam na nexta.

    / Horankowa :*

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na następny ;) rozdział super, ale co dalej? chcemy znać jej historię! :) Niall jest świetny ;3
    //Zuzaa

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!
Komentarz to dla nas motywacja, a dla Was motywacja to nowy rozdział, dlatego komentujcie! :)