piątek, 16 stycznia 2015

20. Pain

Bo są dwa rodzaje bólu, Oskarku. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera. -  Éric-Emmanuel Schmitt "Oskar i pani Róża"

Flora:

        Byłam półprzytomna. Ból rozchodził się po całym moim ciele, choć brunet nie zadał mi ani jednej rany żadną z broni, która znajdowała się w nieznanym mi pomieszczeniu, co dodatkowo wprowadzało w mój umysł zamieszanie. Alex używał zaklęć, nawet tych zakazanych. Patrzył na mnie roziskrzonymi oczami szaleńca, jak wiję się na podłodze pod wpływem cierpienia. Irytowało go jedynie to, że nie krzyczałam. Nie wydałam z siebie nawet pisku, najcichszego. Chciał słyszeć mój agonalny krzyk, który byłby muzyką dla jego uszu. Nie musiałam posiadać zdolności telepatycznych, by to wiedzieć. To było widać w każdym jego ruchu, geście, grymasie, czy spojrzeniu, które mi co chwilę posyłał. Byłam zdziwiona tym, że nie odczuwam strachu, przynajmniej jeśli chodzi o moje życie. Zdążyłam już się pogodzić z myślą, że umrę. Bałam się o przyjaciół, o Sophie, Liama, Gwen. A przede wszystkim o Louisa i Nialla. Oni byli najbliżsi memu na wpół żywemu sercu. Louis był jedynym - prócz Alexa, jednak on jest odpowiedzialny za wszystko co złe - który łączył mnie z przeszłością i dobrymi chwilami. Niall był moją teraźniejszością i chciałam, by był również moją przyszłością. Było mi żal tego, że już nigdy ich nie przytulę, nie pocieszę, kiedy będzie trzeba. Że już nigdy nie powiem Niallowi, że go kocham i nigdy nie pocałuję. Chyba właśnie to sprawiało mi największy ból. Katowałam się wspomnieniami o nich i nie potrafiłam przestać. Próbowałam przenieść się duszą do przyjaciół i zobaczyć co robią, czy są bezpieczni. Chciałam ostatni raz przed śmiercią zobaczyć Nialla i wyszeptać mu do ucha dwa miłosne słowa, nawet jeżeli miał ich już nie usłyszeć. W końcu udało mi się przestać odbierać zewnętrzne bodźce i skupiłam się na tym, do kogo chcę się przenieść. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie wszystkich po kolei. Gwen i jej srebrzyste oczy. Harry'ego i jego dołeczki w policzkach. Evie i jej tatuaż w kształcie gwiazdy na lewym ramieniu. Liama i jego pieprzyk. Sophie i jej łagodny uśmiech. Zayna i jego karmelowy odcień skóry. Jo i jej drobny wzrost. Louisa i koszulkę w paski, w którą był ubrany ostatni raz gdy go widziałam. Oraz Nialla - farbowane blond włosy z delikatnymi brązowymi odrostami i irlandzki akcent.
        Poczułam szarpnięcie w okolicach serca i moja dusza oderwała się od ciała. Otworzyłam powoli oczy i dostrzegłam przyjaciół stłoczonych w moim pokoju. Wszyscy wyglądali na bardzo zdeterminowanych. Westchnęłam cicho i posmutniałam. Czy oni szykują się do tego, by odbić mnie z rąk Alexa? O Boże, nie mogą! Muszę im to wybić z głowy! Tylko jak? Odpowiedź pojawiła się dosyć szybko. Louis jako Anioł - nawet Upadły - ma zdolność widzenia duchów. Podpłynęłam do chłopaka, który właśnie przeczesywał dłonią swoje orzechowe włosy. Położyłam mu dłoń na ramieniu, a Lou drgnął, spojrzał na mnie i odsunął się z krzykiem. No cóż, nie takiej reakcji się spodziewałam. 
- Louis? - zaniepokoiła się Sophie. - Co się stało?
- F... Flora... - wyjąkał, oddychając ciężko i nie mogąc złapać tchu. - J... jej duch tu jest.
- Co?! - Niall zbladł gwałtownie.
- Ja żyję. - zapewniłam blondyna, choć nie mógł mnie usłyszeć. Za to Lou tak. Napięcie w jego ramionach trochę zelżało.
- Mówi, że żyje.
- Louis, posłuchaj mnie uważnie. Nie ratujcie mnie, słyszysz? Macie mnie nie ratować!
- Ale... - zaczął, jednak mu przerwałam
- Nie, Louis. Proszę. Ja już się pogodziłam z myślą, że umrę. Nie boję się. Już się na to przygotowałam. Przyszłam, żeby się pożegnać.
- Jak to pożegnać?! - zerwał się z krzykiem na równe nogi. - Nie umrzesz, jasne?! Nie pozwolę na to! Nikt z nas nie pozwoli! Jesteśmy twoimi przyjaciółmi! Oczekujesz, że się poddamy?
- Tak! - załkałam. Zauważyłam, że Gwen drgnęła, jakby usłyszała moje słowa. - Nie rozumiesz, Lou? Ja już się poddałam. Nie mam siły walczyć dłużej. Najpierw przez osiemnaście lat walczyłam, by wpasować się w rodzinę i nie zawieść jej przez pragnienie bycia normalną. Przez kolejne sto trzydzieści dwa lata walczyłam z Alexem o to, by wieść w miarę normalne życie z tymi, których kocham. Nie uważasz, że to trochę za dużo? Sto pięćdziesiąt lat życia poświęconego walce z czymś, z czym nie można wygrać. Poddaję się. Mam już dość. - rozejrzałam się po twarzach przyjaciół, którzy w napięciu patrzyli na Anioła. Wszyscy, prócz Gwen. Ona patrzyła wprost na mnie. - Przykro mi, Gwen. Nie liczę na to, że mnie zrozumiecie. Ale po części robię to dla was. Jeśli mnie już nie będzie, Alex zostawi was w spokoju. Nie będzie wam już zagrażał. Będziecie bezpieczni.
- Damy sobie radę z Alexem. - oznajmiła mocnym głosem brunetka. - Nie jesteśmy słabi.
- Wiem, że nie. To ja jestem słaba.
- Wcale nie! - zaprzeczyli oboje. Uniosłam rękę, by uch uciszyć. Podpłynęłam do Gwen i przytuliłam ją, choć niestety nie mogła tego odwzajemnić. 
- Kocham cię, Gwenny. Ty, Jo, Evie i Sophie to najlepsze przyjaciółki, jakie mogły mi się trafić. To samo tyczy się chłopców.
- Też cię kocham, Floro. Proszę, nie poddawaj się. Damy radę, ale ty też musisz w to uwierzyć. - szepnęła, walcząc ze łzami. Siedzący obok Harry złapał ją za rękę. Uśmiechnęłam się i nie mogąc się powstrzymać potargałam jego włosy. Nawet nie drgnął, tylko uśmiechnął się ze smutkiem.
- Zawsze zazdrościłam mu tych włosów. - wyznałam. Odsunęłam się od niej i podpłynęłam do Nialla, siedzącego obok Zayna. Spojrzałam na Louisa. - Będziesz mu przekazywał, co mówię?
- Co mówi? - spytał zdławionym głosem blondyn. Upadły przełknął z trudem ślinę.
- Poprosiła mnie, żebym ci przekazywał jej słowa. - wykrztusił. Kiwnął do mnie. Wzięłam dłonie Nialla w swoje, a on - ku mojej uciesze - odwzajemnił uścisk, choć nie mógł mnie widzieć. Patrzył nie na mnie, ale przeze mnie. 
- Kocham cię, Niall. Całym swoim półżywym sercem, całą swoją duszą, umysłem i ciałem. Rozświetliłeś mroki mojego życia, wprowadziłeś kolory w mój szary świat. Jesteś moim słońcem, powietrzem, narkotykiem. - uniosłam jego dłonie do mojej twarzy, po której ciekły słone łzy. Nie musiałam robić żadnych przerw, Louis dokładnie wiedział, co chcę powiedzieć i mówił równo ze mną. - Przepraszam cię za wszystko,co zrobiłam źle w stosunku do ciebie. Za każde kłamstwo, przykre słowo, czy głupi żart. Jedyne, z czym nigdy cię nie okłamałam, to moje uczucia względem ciebie. Moja miłość zawsze była, jest i zawsze będzie prawdziwa i nawet śmierć tego nie zmieni. Pamiętaj o tym. - nachyliłam się i pocałowałam go w czoło. Trzymałam przy jego skórze usta dłuższą chwilę pozwalając, by moje łzy spłynęły na jego policzki, po czym wciąż z ustami przy jego skórze wyszeptałam: - Kocham cię. 
       Odsunęłam się z trudem od niego i spojrzałam na Louisa. 
- Flo...
- Jeśli naprawdę chcecie się bawić w moich wybawców, to mam warunek. Niall i Evie nie mogą z wami iść. Alex ma Święte Ostrze Gabriela do zabijania wampirów. Masz im tego zakazać, rozumiesz?
- Rozumiem. - kiwnął głową.
- Wolałabym, żebyś ruszył sam, bo jesteś niezniszczalny, ale podejrzewam, że reszta mocno by oponowała, więc nic nie będę mówić. - odchrząknęłam, gdy poczułam ból w okolicach brzucha. Zerknęłam w dół i dostrzegłam szybko rosnącą plamę krwi na mojej bluzce. Czyli Alex przeszedł do tortur w starym stylu. Zacisnęłam zęby. - Wiem, że wiesz, gdzie jestem. Obiecaj mi dwie rzeczy.
- Jakie? - pobladł gwałtownie, gdy zobaczył krew, podobnie jak Gwen. 
- Macie na siebie uważać, to raz. Dwa, jeżeli coś pójdzie nie tak, wycofacie się natychmiast, mnie zostawicie.
- Ale Flo... 
- Obiecaj! - zawołałam czując, jak coraz mocniej szarpie mnie w klatce piersiowej. "Złapałam się" za serce i skrzywiłam.
- Obiecuję.
       Uśmiechnęłam się z trudem i w tej samej chwili wróciłam do swojego ciała. Wrócił ból, który przed chwilą poczułam, ze zdwojoną siłą. Już nie mogłam się dłużej powstrzymywać. Zaczęłam krzyczeć.


Gwen:

       Chciało mi się płakać, gdy słuchałam słów Flory skierowanych do Nialla. Łzy w jego oczach tylko to potęgowały. Oni tak bardzo się kochają, a nie mieli szansy, by być ze sobą normalnie w ciągu pobytu w szkole. Wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy na ubraniu Flory pojawiła się krew. O Boże, co Alex jej robi? I o co chodzi z tym Świętym Ostrzem Gabriela? Gdy Flora zniknęła, zapadła cisza. Wszyscy w napięciu patrzyli to na mnie, to na Louisa, podczas gdy my patrzyliśmy na siebie. 
- Louis... Oboje dobrze wiemy, że obydwoje się na to nie zgodzą. 
- Wiem. - westchnął niczym udręczony człowiek. 
- Ale o co wam chodzi? - spytał nic nierozumiejący Liam.
- Flora zabroniła Niallowi i Evie iść ją ratować. - wyjaśniłam. Zanim oboje zdążyli zacząć protestować, uniosłam dłoń. - Lou, wytłumacz o czym dokładnie mówiła Flo. 
- Flora zabroniła wam iść, - zwrócił się do dwójki wampirów. - ponieważ Alex jest w posiadaniu Świętego Ostrza Gabriela. To jest legendarny miecz niegdyś należący do Archanioła Gabriela, którym zabijał wszystkie wampiry, które stanęły mu na drodze. Nie wiem, jak je zdobył, ale nie możecie z nami iść. Wszyscy, a przede wszystkim Flora, zadręczaliby się, gdyby któreś was padło ofiarą ostrza. 
- Ale... - Evie i Niall próbowali oponować, jednak po kilku minutach zażartej dyskusji w końcu dali spokój. 
       Zostali jednak, gdy planowaliśmy, w jaki sposób odbijemy Florę. Louis w dalszym ciągu nie chciał nam zdradzić, gdzie przebywa. 
- Alex na pewno zabezpieczył się przed nami. Obstawił teren swoimi sługusami, którzy czekają w gotowości na rozkazy, by... - urwał gwałtownie. Jego twarz stała się kredowobiała, a usta opuścił przeraźliwy krzyk. Upadł na ziemię, kuląc się w kłębek. Podkurczał nogi, jakby próbując zatrzymać ból. Obie z Sophie dopadłyśmy do niego. Louis krzyczał, wił się i trząsł jak w napadzie padaczki, a my próbowałyśmy bezradnie coś zrobić. Delikatnie rozprostowałyśmy jego nogi przy akompaniamencie wrzasków Anioła. Oparłam dłoń o jego brzuch, a wtedy wydał z siebie jeszcze głośniejszy krzyk. Pod dłonią poczułam coś lepkiego. Podniosłam rękę i jęknęłam głośno, widząc ją umazaną we krwi Louisa. Łzy stanęły w moich oczach, podobnie jak Sophie, gdy patrzyłyśmy na cierpienie przyjaciela. Nachyliłam się nad nim i czystą ręką odgarnęłam zwilgotniałe od potu włosy.
- Louis, Lou, powiedz, co się dzieje? - szepnęłam roztrzęsionym głosem.
- To... to.... Alex... - wydyszał, krzycząc między słowami. - T... torturuje... Florę... A... ja...
- Byłeś jej Aniołem Stróżem. - Sophie zaczęła łączyć fakty. - Aniołowie mają więź duchową ze swoimi podopiecznymi. Po upadku, twoja więź z Florą wciąż istnieje.
       Nie mogąc wydobyć z siebie więcej słowa, kiwnął głową. Zakrztusił się, a z jego ust popłynęła stróżka krwi.


Siemaneczko. Mam zaszczyt jako pierwsza powitać Was w nowym roku. Jupiiii!!! 
Ogólnie to przyczyniłam się trochę, minimalnie do tego rozdziału. Soł ju noł .. :D
Czasami się zdarzy, że pomogę Kate. 
Norma.
Mam nadzieje, że Wam się podoba, bo nasza lasia, się napracowała.(:
Siema!
lolu. xox ♥

Haha, oczywiście, że się "napracowałam", zwłaszcza wtedy, gdy zamiast uważać na angielskim pisałam dla Was rozdział. Doceńcie to i don't judge me! :P
Mamy nadzieję, że rozdział się Wam podoba :D
No i oczywiście witamy (dość późno) w nowym roku z nadzieją, że będzie on lepszy niż poprzedni.
!!!MIN. 6 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 21!!!
Si ju lejter! (mój angielski powala :P)
Kat xx.

7 komentarzy:

  1. Jezu Chryste jaki cudny początek nowego roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu next <3.
    Kocham to :).

    Kocham i pozdrawiam <3!

    OdpowiedzUsuń
  3. Next chce <3

    Cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu zabrałam się za rozdział (szkoła i te sprawy :/)
    Wyznanie Flory było mega! Tak im współczuję biedni nie mogą być razem. Mam nadzieję tylko, że ktoś im w końcu pomoże i Alex przegra
    Biedny Lou, mam nadzieję że wszystko będzie z nim ok bo nawet nie chce myśleć co się z nim stanie jak Flo umrze...

    OdpowiedzUsuń
  5. NEXT <3.

    Kocham to opowiadam
    nie. Pisz dalej. Bo masz zajebisty talent :).

    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, no po prostu super rozdział! Miałam łzy w oczach, gdy czytałam wyznanie Flory. No po prostu cudo. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
    Lila :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!
Komentarz to dla nas motywacja, a dla Was motywacja to nowy rozdział, dlatego komentujcie! :)