poniedziałek, 3 lutego 2014

7. So many questions and a zero answers.

[...] podczas gdy każdy z osobna człowiek stanowi zagadkę nie do rozwiązania, to w skupisku staje się matematycznym pewnikiem. - Arthur Conan Doyle. 


Niall:

       Przez całą drogę do pokoju Mercer zastanawiałem się, dlaczego nie pozwoliłem Louisowi zanieść dziewczyny do jej sypialni. Na pewno wszystkich zdziwiłem swoim zachowaniem, jednak najbardziej zdziwioną osobą w tym towarzystwie, byłem ja. Nie rozumiałem swojego postępowania. Tu z jednej strony nienawidzę brunetki, a z drugiej najpierw chcę ją przeprosić za rano, potem gdy widzę jak przytula Sama, robi mi się jej żal, a teraz to. Co się ze mną dzieje? Nie mam pojęcia, westchnąłem w myślach, stając przed drzwiami do jej pokoju. Przytrzymując jedną ręką śpiącą wampirzycę, drugą otworzyłem jej sypialnię. Zawsze panuje tu taki porządek. Wszedłem do środka i ostrożnie położyłem ją na łóżku. Wtedy przekręciła się i powoli otworzyła oczy.
- Horan? - mruknęła, przecierając oczy. - Jak ja się tu znalazłam?
- Przyniosłem cię tu. Nikt nie chciał cię budzić.
      Lepiej nie będę jej mówić, że nie zgodziłem się na to, aby to Louis ją tu przyniósł. Jeszcze by sobie pomyślała nie wiadomo co.
- Dziękuję. - powiedziała, czym wprawiła mnie w osłupienie. 
- Nieważne. Słuchaj, Mercer, jeśli chodzi o rano, to... - wyraźnie spięła się na samo wspomnienie, mimo to nie mogłem się już wycofać. - ... chciałem cię... przeprosić. 
- Co? - spojrzała na mnie zszokowana. 
- No przepraszam, że tak wybuchłem i urządziłem ci awanturę przy całej szkole.
       Uff, nareszcie to z siebie wyrzuciłem.
- A czy pomyślałem choćby przez chwilę o tym, jakie mogą być konsekwencje tego, że zaczęliśmy mówić o przeszłości przy naszych przyjaciołach? - spytała chłodno. - Przecież nie wiedzą, że znaliśmy się wcześniej, zanim tu trafiliśmy. Teraz, znając nasze szczęście, zaczną drążyć. A uwierz mi, że nie mam najmniejszej ochoty opowiadać o tym, co nas kiedyś łączyło. - odwróciła wzrok.
       Miała rację. Zagalopowaliśmy się, oboje.
- Zajmę się tym. - oznajmiłem niepewnie. Naprawdę miałem zamiar się tym zająć. Nie wiedziałem tylko, czy mi się to uda.

Flora:

       Wszędzie było ciemno. Nic nie widziałam, a do moich uszu docierały jedynie niewyraźne szepty. Gdzie ja jestem? - spytałam w myślach. W chwili gdy to pomyślałam, rozbłysło rażące światło, przez które musiałam zasłonić oczy. Byłam coraz bardziej poirytowana i jednocześnie przestraszona. Kiedy mój wzrok już powoli przyzwyczaił się do tej jasności, mogłam się w spokoju rozejrzeć. Nagle poczułam, że ogarnia mnie czyste przerażenie i trwoga. Nie... to nie prawda. Znajdowałam się w swoim wielkim starym domu w Belfaście. W miejscu mojej rodzinnej tragedii, która rozegrała się tu dokładnie sto trzydzieści jeden lat temu. W moje urodziny minie sto trzydziesty drugi rok, odkąd moja rodzina nie żyje. Pokręciłam głową, chcąc odgonić natrętne wspomnienia tamtego dnia i skupiłam się na otaczającej mnie teraźniejszości. Chociaż teraźniejszością tego nie można nazwać. Czyżbym miała wizję? Nawet jeśli, to przeszłości, a nie przyszłości.
- Mylisz się, droga Florence O'Casey. - tuż przy moim uchu rozległ się męski szept, od którego przeszły mnie ciarki. Doskonale znałam ten głos. Należał on do osoby, której nienawidzę z całego serca. Jeszcze bardziej niż Horana. Alexander. - Tak, to ja, moja droga kuzyneczko. Ja powróciłem. I jestem bliżej ciebie niż ci się wydaje.
- Nie, to nieprawda! - krzyknęłam w przestrzeń. Rozległ się szyderczy śmiech. Chciałam się odwrócić, ale nie mogłam, bo przede mną zaczęła rozgrywać się scena, której nie chciałam widzieć.
       Horan, w samych spodniach, z bosymi stopami i bez koszulki, cały we krwi i nieprzytomny, przymocowany był do średniowiecznego koła tortur, a nad nim stał Alexander w całej swej postaci, z dziwnym nożem w dłoni. Uśmiechał się do mnie mściwie.
- Ten nóż, to jedyna skuteczna broń na wampiry. Także zadziałałaby na ciebie, a raczej na twoją wampirzą połowę. Dzięki niemu mogłabyś na powrót stać się tylko czarownicą. Ale z drugiej strony, mógłby on pozbawić życia twojego ukochanego.
       Dla potwierdzenia swoich słów, wbił Niall'owi ostrze, prosto w serce. Blondyn krzyknął przeraźliwie, jednak po chwili zamilkł, a jego głowa bezwiednie zwisała w dole.
- Nie! - krzyknęłam, a po moich policzkach pociekły gorące łzy rozpaczy.
       Kuzyn zaczął się okrutnie śmiać. Już miała się na niego rzucić, z zamiarem bolesnego i bezlitosnego rozszarpania go, jednak w tej samej chwili obudziłam się zdyszana i zlana potem w swoich pokoju.
        Alexander powrócił. I jest w tej szkole. To niemożliwe! Przecież sama, własnoręcznie go zabiłam! A nawet jeśli to prawda, to tym bardziej teraz nie mogę pozwolić, by jakakolwiek prawda o mnie wyszła na jaw. I muszę obmyślić, jak skutecznie bronić się przed moim kuzynem, nie narażając przy tym życia moich przyjaciół. I Niall'a.

Harry:

       Ta dyskusja, którą prowadziliśmy zaraz po wyjściu Flory i Niall'a, była bez sensu. Nie mieliśmy żadnego punktu zaczepienia oprócz tej wymiany zdań w jadalni. Nie tylko to było zastanawiające. Intrygujące było to, że kiedy o tym rozmawialiśmy, Louis zrobił się dziwnie milczący i szybko się zmył. Ciekawe, czy on coś wie? A jeśli tak, to czemu to przed nami ukrywa? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, nie powinniśmy mieć przed sobą sekretów. Prawda?
       Westchnąłem bezgłośnie i przetarłem dłonią twarz. Leżałem tak od pół godziny w swoim pokoju i próbowałem zasnąć, ale po mojej głowie chodziło zbyt dużo pytań bez odpowiedzi i przypuszczeń bez żadnego pokrycia, że nie dane mi było wybrać się do krainy Morfeusza. Zawsze byłem dociekliwy i każdą zagadkę, jaka stanęła na mojej drodze, musiałem rozwiązać. Głównie to mnie sprowadziło do tej szkoły. Moja nieposkromiona ciekawość. Znajdą się również inne powody, dla których znalazłem się tutaj. Nie miałem łatwego życia, jak pewnie większość moich kolegów. Musiałem codziennie walczyć o przetrwanie, musiałem nie dać się zabić. Komu takiemu? To może na razie pozostanie moją małą tajemnicą. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej dla wszystkich. 
       Jest jednak osoba, która intryguje mnie bardziej niż rozmowa Flory i Niall'a. Pewna dziewczyna od dłuższego już czasu nawiedza mnie w snach, jak i na jawie. Jest niższa ode mnie, sięga mi zaledwie do ramienia. Ma długie falujące ciemne, prawie czarne włosy i piękne szare oczy, które przypominają mi srebro lub migoczące na niebie gwiazdy. Jej nosek słodko się marszczy, kiedy nad czymś mocno główkuje. A gdy się uśmiecha, moje serce najpierw robi dwa salta w przód i jedno w tył, a potem podchodzi mi do gardła. Ona jedyna umie sprawić, że się rumienie i jąkam, choć umiejętnie staram się to ukrywać. Jak do tej pory nie miałem odwagi nawet zaprosić ją na randkę, ale mam nadzieję, że to się zmieni w krótkim czasie. 


I oto siódemka! Mamy nadzieję, że się Wam podobał :)
Od następnego rozdziału wszystko zacznie się... komplikować, ale tylko tyle Wam zdradzę!
Dobra, to jak na razie tyle.
Liczę na komentarze, bo wiecie, to naprawdę każdy komentarz to duży kopniak dla nas i mamy więcej motywacji do pisania :).
Ok, to już wszystko na dziś.
Do zobaczenia wkrótce!
Kat xx.

3 komentarze:

  1. Świetne ! Po prostu uwielbiam jak piszecie. To wspaniałe, że w końcu postanowiłyście coś razem napisać. Jesteście moimi ulubionymi blogerkami. Rozdział jak zawsze świetny. Oby oni byli razem prosze. :( Zapraszam również do mnie. :) http://dupodajnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pitolę! Jak ja kocham wasze opowiadanie to, to sie w głowie nie mieści. Jest w nim coś magicznego co mnie przyciąga i nie pozwala go zostawić.
    Rozdział jest fantastyczny!!!
    Boję sie o.Flo i Niall'a. Mam nadzieję, że nic sie im.nie stanie i znowu będą razem. Zresztą to widać jak Horana ciągnie do Flo.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*
    Ily <3
    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie sie zapowiada i czekam na następny ! :)
    Mam nadzieje,ze Niall sie ogarnie wkońcu i przestanie jej tak dokuczać. Chociaż idzie sie pośmiać,gdy czyta się ich wymiane zdań :D
    Szkoda,ze rozdzial taki krótki no ale zawsze coś :D
    Do nexta i weny życze! :3
    Syl xx

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz!
Komentarz to dla nas motywacja, a dla Was motywacja to nowy rozdział, dlatego komentujcie! :)